niedziela, 23 sierpnia 2015

Był ciepły,czerwcowy poranek. Draco-blondyn o niebiesko- szarych oczach,wysoki i dobrze zbudowany. Jechał swoją Yamahą do dziewczyny aby zabrać ją do restauracji. Gdy dojechał na miejsce i zapukał do drzwi otworzyła mu Hermiona-piękna, brązowo-włosa o tęczówkach jak płynna czekolada. Ubrana była w białą, sięgającą do kolan sukienkę. Gdy Draco ją zobaczył pocałował ją mocno przytulając. Dał jej kask i oboje ruszyli. Parę minut później byli koło restauracji. Weszli do środka i usiedli przy stoliku. Zamówili sobie obiad i soki. On nie brał alkoholu ,bo prowadzi.
 Po obiedzie dziewczyna poszła do toalety a chłopak w tym czasie przyszykował się do tego by się jej oświadczyć. Hermiona wyszła z toalety i usiadła przy stoliku i piła dalej sok. Była szczęśliwa. Nagle zaczęła grać orkiestra. Draco klęknął przed nią i zapytał czy zostanie jego żoną. Zgodziła się. To był piękny dzień.
  Parę miesięcy później ślub. Ona w pięknej, białej sukni szła tuż przed ołtarz. Po uroczystej mszy gdzie zostali połączeni węzłem małżeńskim odbyło się wesele. Wszyscy bawili się doskonale. Wszystko było cudowne.
 Później mieszkali wspólnie. On pracował ona również. Ich życie było cudowne. Pewnego dnia gdy Draco wrócił do domu zobaczył jego żonę siedzącą na kanapie trzymającą coś w ręku. Okazało się,że Hermiona jest w ciąży. Draco był szczęśliwy. Marzył aby mieć dziecko.
 Dziewięć miesięcy później na świecie był ich mały synek. Nazwali go Scorpius Hyperion. Dziadkowie dziecka byli szczęśliwi,że mają takiego wnuka.  Parę tygodni później Draco chciał aby Hermiona wybrała się z nim na zabawę a dziecko,żeby zostawić u jej rodziców,którzy mieszkają niedaleko. Ona nie chciała więc wyszła z tego awantura. Chłopak wyszedł z domu i pojechał motorem do pubu znajdującego się dwadzieścia kilometrów od miejscowości w której mieszkali. Zalany w trupa postanowił wrócić do domu. Siadł na motor. Kumple mówili mu by nie wracał do domu,bo jest pijany ale on się uwziął,że musi przeprosić żonę. Jechał bardzo szybko. Była noc i on był pijany więc nie zauważył ciężarówki. Motor był bardzo rozwalony a on poleciał parę metrów od rozwalonego motoru. Jakiś szesnastoletni chłopak przechodząc obok tego miejsca zadzwonił po pogotowie i policje. Draco trafił do szpitala. Jest w śpiączce. Hermiona jak się o tym dowiedziała to zostawiła na jakiś czas Scorpuisa z rodzicami a sama siedziała koło łóżka Dracona i płakała codziennie prosząc by się obudził. Nagle lekarz powiedział jej,że jego serce przestaje bić. Ona podpisała jakieś dokumenty dotyczące tego,że jest dawcą. Wsiadła na jakiś motor i ruszyła. Jechała tak szybko,że uderzyła w drzewo. Umarła. Po paru tygodniach Draco się obudził. W szpitalu powiedzieli mu co się stało z Hermioną. Chłopak był załamany ale nie mógł się zabić,bo wie,że ma synka ,który go będzie teraz bardzo potrzebował. Nie był zły na Hermione ale wolał aby to on zginął a nie ona. Po wyjściu ze szpitala bardzo często odwiedzał grób żony a gdy Scorpius skończył pięć lat on również z tatą przychodził. Całej prawdy dowiedział się dopiero gdy skończył szesnaście lat a niewiele później stracił ojca,który znów wrócił do jeżdżenia motorem. Scorpius był na tyle przerażony,że nie chciał nigdy motoru ani na chwilę siąść gdy jego kumple chcieli aby się ścigali ale nie mieli do niego żalu gdyż wiedzieli co się stało w jego życiu.


~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
To już będzie ostatnio post, bo jednak przyznam rację Lilien nie powinnam pisać :) 

Nie potrafię bez niego żyć

-Czemu ja nie potrafię bez niego żyć?!-jego brązowe oczy pokryła mgiełka, a następne łzy zaczęły lać się po policzkach
.-Nie jestem ci potrzebny? -zrobiło mi się ciężko na płucach. Wstrzymałam oddech najdłużej jak tylko potrafiłam. Wypuściłam powietrze nadal zastanawiając się nad tym co mu odpowiedzieć. W końcu słowa zaczęły same wylewać się z ust.
-On jest moim azotem. Ty możesz być tlenem. Oboje jesteście mi bardzo potrzebni. Ale powietrze głównie składa się z tlenu. Rozumiesz?-otarł policzki rękawem swojej ulubionej,szarej bluzy. Spojrzał mi w oczy i podszedł bliżej. Chwycił najmocniej jak tylko potrafił za ręce i zaczął mówić:
-Nigdy ci go nie zastąpię,skarbie. Ale kocham cię i chce być z tobą. Wiem,że sama nie dałabyś rady. Przytuliliśmy się do siebie. Próbowałam sobie przynajmniej wyobrazić, że jestem w ramionach Dracona, jednak wiedziałam jak wygląda rzeczywistość.
- Wyjeżdżam dzisiaj w nocy.-powiedziałam.
- Jak dzisiaj w nocy?!
- Chcę odpocząć. Pożegnać się z pewnymi miejscami.
- To ma ci pomóc w zapomnieniu o nim? Czy raczej jeszcze bardziej pogrążyć w tej waszej miłości?!
-Dosyć tego!-odepchnęłam Rona od siebie. Przypomniałam sobie jak Draco mówił mi każdego dnia, że jestem bardzo zależna od innych.
-Czego dosyć?! Jesteś moja! Od dłuższego czasu jesteś moja! Zrozum w końcu! To ja tobą rządzę! -nigdy nie widziałam go tak wściekłego. Z tamtego momentu pamiętam jedynie jak zaczął mnie całować. Odpychałam go. Uderzał mnie z całych sił. Talerze spadały ze stołu rozbijając się o płytki. Jego pięści okładały mnie coraz mocniej. Upadłam na ziemię, chciałam dosięgnąć miotły, a gdy już ją trzymałam poczułam otępiały ból z tyły głowy. Oczy zamknęły mi się i obudziłam się w sypialni przykuta do kaloryfera. Przez kilka dni siedziałam tam, dawał mi obiady. Pewnego dnia wyszedł do pracy. Nie dałam za wygraną. Gryzłam sznurki i przypadkowo spostrzegłam wystający, ostry kawałek spod dywanu.
-Mój pilniczek!-krzyknęłam z radością. Całe nadgarstki miałam we krwi. Kopałam w drzwi ,aż  w końcu zamek pękł.Wybiegłam zabierając ze sobą jego całą forsę.Pobiegłam na pobliskie lotnisko. Lecąc całą drogę myślałam o tym co się ze mną stanie, gdy znowu zobaczę Dracona, gdy opowiem mu o tym, że już nawet Ron mi nie pomógł w zapomnieniu o nim. Potem tylko wsiadłam do autobusu. Ten sam, którym jeździliśmy do miasta na basen. Pierwsze łzy polały się z oczu. Wysiadłam na moście, z którego zawsze do mnie dzwonił jak wracał o 9:00 z zajęć dodatkowych. Ściągnęłam czarne szpilki i po stopionym śniegu zaczęłam ile sił w nogach biec do niego. Krzyczałam z radości, płakałam ze wspomnień i powtarzałam sobie w myślach. 
-Szybciej! Szybciej! Biegnij szybciej! -stanęła przed nową bramą. Jeszcze 3 lata temu nie było jej tutaj. Jednak biały kolor domu i ciemny dach zostały. Spojrzała na okno w którym kiedyś znajdował się jego pokój. Poczuła się jak krwawiąca róża. Bez dłuższego zastanowienia otworzyła bramę i zadzwoniła tym samym dzwonkiem co wieki temu. W drzwiach stała posiwiała pani.
-Pani Narcyza?
-Hermiona?! -stała nieruchomo, a ja tylko pusto się uśmiechałam.
-Czy on ma żonę?
-Hermionko... minęły wieki od twoich ostatnich odwiedzin , czuję jakby wróciła moja zaginiona córka.
-Chcę widzieć Draco...
-Mów do mnie mamo
.-Ale..
-Jesteś i zawsze byłaś moją najmłodszą córeczką, kochanie. Nawet jeśli już nie jesteś narzeczoną mojego syna. Od tamtego czasu wcale się nie zmienił. proszę, wejdź do środka, na zewnątrz jest bardzo zimno.
-Ja tylko na chwilę. Spytam od razu, czy jest w domu?
-W twoim ulubionym miejscu, wchodź.-serce zabiło szybciej, gdy przekroczyłam próg. Poczułam ciepło na nogach i przyjemny zapach pieczonych ciastek.
- Nadal lubi pani piec.
- Och,to moja pasja!-uśmiechnęła się do mnie. Nic nie odpowiedziałam. Chciałam zobaczyć tylko jego.
- Jest tam gdzie ci mówiłam.-zdjęłam czerwony płaszcz i przeglądnęłam się w starym, dużym lustrze. Wzięłam głęboki wdech i postawiłam pierwszy krok na schodach. Szłam wolno, przypominając sobie każdy raz w którym tędy przechodziłam... tylko razem z nim. Siedział przy oknie z gitarą i patrzył przed siebie.
-Hej. -zerwał się na równe nogi
-Mionka?Co ty tu robisz?!
-Tylko cię kocham.To dlatego.
-Mionuś...-patrzył na mnie, próbując wydusić z siebie coś więcej.
-Wiesz,że mi i Pansy nie wyszło?
-Wiem.
-Kto ci powiedział?
-Czułam to. Zawsze czuję ciebie i tylko ciebie.
-Skończ.
-Ty czujesz coś do mnie?
-Nie miałem pojęcia,gdzie cię szukać w tym świecie...
-W Londynie. Kocham to miasto.
-Myślałem, że kochasz mnie.
-Oczywiście!-uśmiechnęliśmy się do siebie. Znowu słodkie łzy.
-Życzyłem ci łez szczęścia za ostatnim razem. Nie smutku.
-Te akurat są szczęściem.
-Zgadnij, który dzisiaj jest...
-Nie wiem.
-Jak to nie wiesz?-zaśmiał się.Spoważniał,gdy zobaczył jak na niego patrzę.
-Coś się stało?-zapytał.
-Chciałabym ci opowiedzieć o tym ...ale później.
-Skoro chcesz. -odwrócił się na chwilę i nagle wbił mi palce w żebra.
-Auć! Przestań! To boli!-śmialiśmy się.Uczucie , którego tak dawno nie czuła. Pełne szczęście. W pewnym momencie ujął moją dłoń i zabrał na rękach do przedpokoju.
-Gdzie idziemy?
-Zaraz.
-Ubrałam się posłusznie. Całą drogę szliśmy za ręce.
-My trzymamy się za ręce.
-To naturalne.-odpowiedział.
-Jak to?-na to pytanie nie otrzymałam żadnej odpowiedzi. W końcu stanęliśmy w miejscu.
-Nie wiem jak ty,ale ja 20 marca 2010 roku pamiętam doskonale.
Zbliżył się do mnie i pocałował.
-Kocham Cię.-powiedziałam
-Ja ciebie też.
Jesteśmy nieśmiertelni po prostu.

czwartek, 20 sierpnia 2015

Jestem

-wszyscy mają mambę, lecz nie ja,
-nie należę do drużyny Actimela,
-nie posiadam 3-letniej gwarancji, ani gwarancji zwrotu kosztów,
-nie dodaję skrzydeł,
-nie znam Goździkowej,
-ze mną Ci się nie upiecze,
-nie zapewniam uczucia komfortu,
-dzięki mnie nie dostaniesz zniżki w trollu,
-minuta rozmowy ze mną nie kosztuje 5 gr za minutę,
-nie wygładzam ani nie redukuję zmarszczek,
-mam więcej niż dwie kalorie,
-nie jestem owocem Jogobelli,
-przed użyciem nie wymagam zapoznania się z ulotką, ani skontaktowania się z lekarzem lub farmaceutą,
-to ja nie mam szans z pragnieniem,
-nie mam pięciu gwiazdek w crash-testach,
-nie trafiam celnie w silny ból,
-nie mam pomysłu na obiad,
-nie posiadam napisu pod nakrętką, ani kolorowanki pod etykietą,
-nie pochodzę z pierwszego tłoczenia,
-wciąż nie wiem skąd się bierze Chocapic,
-nie wiem też dlaczego Cini Minis są aż tak cynamonowe,
-nie rozpływam się w ustach, ani w dłoni,
-poza tym nie brałam udziału w tańcu z gwiazdami…
-acha, jeszcze jedno. nie znajdziesz mnie w co piątej kinder niespodziance
… ale tak naprawdę to wszystko jest bez znaczenia. przecież dobrej marki nie trzeba reklamować

Jestem;

Jak Wódka ~ Zostawiam efekty uboczne…   

Jak Szampan ~ Uderzam do głowy… 

Jak Heroina ~ Tylko dla odważnych… 

Jak Morfina ~ Popadasz w euforie… 

Jak Kwiat ~ Tak łatwo mnie zranić… 

Jak Motyl ~ Tak trudno mnie złapać… 

Jak nadzieja ~ Tak łatwo mnie stracić… 

Jak Wiatr ~ Tak trudno mnie zatrzymać… 

Jak Kropla Deszczu ~ Żyje chwilą… 

Jak Dźwięk ~ Rozbrzmiewam śmiechem… 

Jak Noc ~ Zapowiadam dzień… 

Jak Gwiazda ~ Spełniam życzenia… 

Jak Rzeka ~ Nie oglądam sie za siebie… 

Jak Ogień ~ Niszczę złudzenia… 

Jak 6 w ToTka ~ jedna jedyna na całe życie;] 

Jak magnes ~ przyciągam i odpycham;] 

Jak Media Markt ~ NIE DLA IDIOTÓW ! 

Jak dziecko ~ niekochana cierpię 

Jak kawa ~ pobudzam Cię do życia. 


Taka właśnie jestem… Nigdy nie wiadomo czym mogę zaskoczyć…

środa, 19 sierpnia 2015

Spotkanie

Draco Wyjechał z domu, bo nikt nie chciał z nim gadać, chłopak był przygnębiony, bo nawet Hermiona nie miała dla niego czasu, a on chciał tak niewiele, Blaise, Teodor i Harry nawet nie chcieli słuchać jego problemów. Siedział sam w dużym, ciemnym i cichym domu, myśląc co będzie dalej. Napisał znów do Hermiony, a ona odpisała żeby się gdzieś przejechał i mu przejdzie. Ale nie wiedziała, że te słowa będą ostatnimi jakie mu powie, Draco wyjeżdzając zamyślony z podwórka nie zauważył jadącej ciężarówki. To było jego ostatnie spotkanie ale nie z ukochaną tylko ze śmiercią.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I jak wam się podoba ?
Komentujcie, a krytykę  uzasadniajcie ;)
//Dreja 

niedziela, 16 sierpnia 2015

10 pytań

Draco westchnął głęboko i wszedł do klasy. W chwili kiedy przekroczył próg pomieszczenia do głowy wpadł mu szalony pomysł. Szybko stanął na środku klasy.
Draco Malfoy był wściekły gdyż odkrył, że się zakochał, ale nie wiedział jak to oznajmić. Po lekcji z gryfonami wpadł na genialny pomysł. Po lekcjach szybko odszukał swój obiekt westchnień. Siedziała ona właśnie pod drzewem koło jeziora i jak zawsze coś czytała. Draco szybciutko podszedł do niej i powiedział:
- Będę zadawał bardzo proste pytania Granger a ty jak najszybciej będziesz mi odpowiadać. – rzekł, a po sali rozeszły się pomruki niezadowolenia, jednak Draco kontynuował. –
Zadam ci 10 szybkich pytań i oczekuję 5 szybkich odpowiedzi, okey?
- Noo niech będzie, ale jak to jakiś podstęp to mnie popamiętasz.
- No to zaczynamy. Niebieski czy fioletowy? – zadał pierwsze lepsze pytanie jakie przyszło mu do głowy.
- Niebieski.
- Londyn czy Paryż?
- Londyn.
- Ciasteczka czy ciasto ?
- Ciasteczka.
- Ulubiony przedmiot ?

- Transmutacja.
- Złoto czy srebro ?
- Srebro.
- Ulubione kwiaty ?
- Białe róże. 
- Ślizgoni czy Krukoni?
- Ślizgoni.
- Twoja najlepsza przyjaciółka?
- Ginny. 
- Jedno słowo, którym mnie określisz?
- Tajemniczy.
- Wyjdziesz za mnie?
- Tak…. Zaraz…. Co?
- Czy zostaniesz żoną Granger? – Draco powtórzył pytanie i wyczarował piękny i ogromny jak na Malfoya przystało bukiet białych róż w kształcie ogromnego serca w bukiecie było około 200 róż i oczywiście piękny  pierścionek z białego złota z diamentem w kształcie serca a wokół niego malutkie cyrkonie w kolorach szmaragdu i szkarłatu.
- Ohh… ale nie żartujesz? – zapytała niepewnie.
- Czy ja kiedykolwiek żartowałem?
- Ohh… tak . Ale moja odpowiedź brzmi: tak, zostanę twoją żoną.
- Cudownie. – wymruczał Malfoy i wpił się w usta dziewczyny.
15 minut później już cały Hogwart wiedział, że Draco Malfoy oświadczył się Hermionie Granger, a ona przyjęła te oświadczyny. Uczniowie jak i nauczyciele byli w takim szoku, że lekcje tego dnia zostały odwołane, gdyż nikt nie potrafił się skupić. Profesor Hooch była dumna z siebie gdyż wygrała ze Snapem 5 butelek ognistej whiskey. I nasz profesorek odważył się i oświadczył Ronaldzie. Natomiast profesor Dumbledore został przeniesiony do św. Munga, gdyż, kiedy się o wszystkim dowiedział, spadł ze schodów, na których wcześniej stał, w związku z czym trochę się połamał.
Zaś wieczorem o tych podwójnych zaręczynach wiedziało już całe magiczne społeczeństwo, które na początku było zaszokowane, a następnie nieco oburzone. Jednak ani Hermiona, ani Draco,ani Severus ani Ronalda nie przejmowali się tym. Dla nich najważniejsza była ich miłość.
Miłość zapoczątkowana dziesięcioma prostymi pytaniami.


• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • Czyta ktoś to jeszcze ?